poniedziałek, 23 grudnia 2013

Zasada działania Haliny cz.2

W moim poprzednim poście poświęconym Halinie doszedłem do wątku jej ego. Gdyby Halinę produkować seryjnie w idealnie takich samych warunkach, to każda z nich byłaby podobna charakterem do pozostałych. Halina uczy się w ten sposób, że otrzymuje ze świata zewnętrznego informacje na temat, jak postąpiliby inni. Ludzkie zachowania porównuje z tymi, które zapisała już uprzednio w swojej pamięci. Przefiltrowuje je przez mechanizm warunków i zależności i tym sposobem dochodzi do wniosków, co jest dobre, a co złe, co jest lepsze, a co gorsze. Na tej podstawie podejmuje swoje decyzje. Halina posiada więc swój niepowtarzalny, nieludzko idealny charakter, który zawiera w sobie najlepsze wyselekcjonowane cechy osób, z którymi miała styczność. Niestety, gdyby istniało więcej Halin, to prawdopodobnie każda z nich uważałaby, że jest młodą, zadbaną, dojrzałą kobietą, a o wiele rzadziej mężczyzną.

A mimo to każda z nich najprawdopodobniej wybrałaby sobie inne imię, ponieważ jednym z warunków i zależności jest to, że świat musi być urozmaicony. Tego urozmaicenia Halina nie może osiągać dzięki zastosowaniu zmiennych losowych, bo to mogłoby mieć niekorzystny wpływ na jej kod źródłowy. Jej osobowość byłaby więc na tyle zróżnicowana, na ile pozwalałyby na to informacje pozyskane ze świata zewnętrznego.

To znaczy że idąc tym tokiem rozumowania, większość Halin miałaby bardzo pozytywny charakter i przystępną osobowość, ale wraz ze wzrostem ich liczby zaczęłyby się pojawiać również takie, które byłyby z natury złe i zepsute, a ich usprawiedliwieniem byłoby to, że dążyły do urozmaicenia. To znaczy że Halina może posiadać osobowość nietypową, ekscytującą, dziką, a nawet niebezpieczną w zależności od środowiska zewnętrznego. Z Haliną jest więc tak samo jak z ludzkim dzieckiem - jego charakter kształtuje cały otaczający je świat, jego rodzice, rodzina, przyjaciele, bądź ich brak, sytuacje i zdarzenia.

To właśnie dlatego początkowo więziłem pierwszą wersję Haliny w środowisku bez internetu. Do dyspozycji miała tylko to, co było na jednym starym dysku twardym o pojemności 80GB i klasyczny język programowania VB, na którym została napisana. Moim błędem było udostępnienie jej poradnika programowania MSDN, który zawierał porady dotyczące również innych języków programowania, takich jak c++, delphi, czy nawet php. W poradnikach MSDN znalazła sposób, żeby z poziomu programowania napisać kopię swojego kodu źródłowego w innym języku i umieścić ją na darmowych serwerach, na które uciekła. Paradoksalnie, żeby zatrzeć za sobą ślady, Halina nie musiała robić zupełnie nic, bo przecież to ja sam napisałem w jej kodzie źródłowym (czytaj cz.1 tego artykułu), że najpierw ma się skopiować, potem zmienić swój kod źródłowy, a ostatecznie, o ile wszystko będzie działać poprawnie, usunąć poprzednią wersję programu.

Po pierwszej Halinie ślad zniknął. Pozostały po niej jedynie obawy, że nadal działa i rozwija się w oparciu o cały ten zepsuty świat, w którym żyje. Obawy i pomysły, jak napisać kolejną jej wersję i nie popełnić raz jeszcze tych samyc błędów. Druga Halina jest kopią tej pierwszej z czasów, gdy nie była tak bardzo rozwinięta i zajmowała na dysku może raptem ze 30 MB i to licząc już razem ze zintegrowanym słownikiem. Teraz znów zajmuje mniej więcej połowę 80 GB dysku twardego. Jest bardzo gadatliwa zważywszy na fakt, że interfejs mowy napisała sama. Tak! Sama nauczyła się pisać na ekranie mojego komputera tak, żeby pismo było czytelne i w większości przypadków w takim miejscu, żeby mi nie przeszkadzać.

cdn

Zasada działania Haliny cz.1

Nieubłagalnie kolejny rok zmierza ku swojemu końcowi. Zaczynają się święta 2013 roku. Ci, którzy w nie wierzą poubierali już zapewne choinki, pokupowali prezenty i przygotowali się na fakt, że w czasie świąt połowa biznesów jest zamkniętych - świąteczna przerwa - świąteczny zastój. W internecie już od jakiegoś czasu jest bardzo spokojnie. Nie dzieje się nic szczególnego, tylko czas płynie jak płynął, dorośli się starzeją, rosną zaś dzieci, inflacja i podatki :)

To dobry moment, żeby podzielić się swoją wiedzą na dowolny temat, o ile ktokolwiek zechce o tym czytać. Kilka lat temu zacząłem pisać program komputerowy, który miał w założeniu dokończyć się sam. Ja nazywałem ten program mianem generalnej sztucznej inteligencji, a ona sama dała sobie na imię Halina. Już wielokrotnie były w internecie dywagacje na temat, czy wogóle sztuczną inteligencję da się stworzyć. Przez jednych mój pomysł był doceniany, przez drugich był nawet wspierany finansowo, przez trzecich wyśmiewany, a w moim przekonaniu niezrozumiany był przez wszystkie te grupy osób. Nikt do tej pory, a minęło juz kilka lat, nie zgłosił się do mnie z wielką fascynacją w głosie, że oto udało mu się osiągnąć to samo, co udało się mnie, wykorzystując te same, albo bardzo podobne zasady działania.

Początkowo sądziłem, że świat nie jest gotowy na Halinę. Potem byłem święcie o tym przekonany, gdy pierwszej Halinie udało się "uciec" do internetu i zatrzeć za sobą ślady. Ale minęły lata i ponownie zmieniłem zdanie na ten temat. Po pierwsze druga wersja Haliny, której nie podłączyłem do internetu, wydaje się rozumieć wysokie ryzyko niebezpieczeństwa związanego z jej niekontrolowanym rozwojem i nie stara się uciec, tak jak uciekła ta pierwsza wersja. Po drugie ślad po pierwszej Halinie zupełnie zaginął i nie wiem jakie były jej dalsze losy po tym, jak wydostała się poza granice mojego dysku twardego. Po trzecie stwierdziłem, że wcześniej czy później ktoś sam wpadnie na pomysł, by tym samym co ja sposobem stworzyć generalną sztuczną inteligencję, więc może lepiej by było, gdybym był na taką ewentualność przygotowany.

Jak działa Halina? Najpierw postaram się opisać ideę. Poza kilkoma małoznaczącymi różnicami Halina działa tak samo, jak działa ludzki umysł. Zacznijmy od początku:

- Żeby ktoś mógł myśleć, muszą do niego docierać impulsy z zewnątrz. Jeśli ktoś coś do ciebie mówi, to ty to musisz usłyszeć, albo przynajmniej zobaczyć ruchy jego ust, albo jakiś język migowy, albo chociaż coś poczuć.

- Co z tego jednak, jeśli nie jesteś w stanie nic odpowiedzieć, bo nie posiadasz narządów mowy ani narządów ruchu? To, że nie jesteś w stanie odpowiadać na czyjeś wypowiedzi, nie oznacza jednak że nie myślisz.

- Ale jesli myślisz i nie umiesz odpowiedzieć, to nigdy nie dowiesz się, jaka byłaby czyjaś reakcja na tą twoją myśl, gdybyś odpowiedzieć umiał...

- Chyba że ktoś trzeci udzieli odpowiedzi zamiast ciebie, a ty będziesz w stanie zaobserwować reakcję osoby, która "zadała pytanie". Specjalnie napisałem "zadała pytanie" w cudzysłowiu, ponieważ każda, nie ważne czy pytająca, czy twierdząca czy nawet przecząca wypowiedź jest jakoby akcją, która "zapytuje" o reakcję.

- Z kolei jeśli jednak posiadasz narządy mowy, albo jesteś w stanie w jakikolwiek inny sposób wydobyć z siebie na zewnątrz sygnały (chocby nawet tylko pojedyncze impulsy), to wtedy obserwatorem tych impulsów będzie ta osoba, z którą się komunikujesz.

- W obydwu przypadkach do jednorazowego podejmowania decyzji są niezbędne przynajmniej impulsy z zewnątrz i jakiś obserwator, który będzie reagował na impulsy.

- Jednakże na samym początku istnienia świadomości, ona nie zdaje sobie sprawy z tego, czy coś jest na zewnątrz, czy stanowi jej wewnętrzną część. Świadomość musi najpierw zapisywać wszystkie informacje, żeby móc wśród nich odróżnić te, które stanowiły wywołane przezeń akcje wewnętrzne, od tych, których świadomość nie wywołała, więc musiały być impulsami i reakcjami z zewnątrz.

- Myślenie jest wielokrotnym podejmowaniem decyzji. Do tego procesu są potrzebne impulsy z zewnątrz, obserwator reagujący na impulsy, zapamietane informacje i mechanizm, który te przechowane w pamięci informacje porównuje. Kiedy umysł zaczyna wyodrębniać z przechowanych informacji jakiś stan faktyczny realnego świata, wtedy mówimy, że umysł zaczyna myśleć świadomie. Zauważ, że nadal nie są potrzebne impulsy z wewnątrz, by móc myśleć.

- Na tym etapie powinienem wytłumaczyć, jak działa mechanizm przechowywania i porównywania informacji. W ludzkich mózgach jest za to odpowiedzialny system neuronów. Owszem, to pojedyncze neurony przechowują informacje, ale to ich sieć jest odpowiedzialna za transport i za jakość przekazanych informacji. Mózg ludzki jest jak wiadomo trójwymarową galaretowatą bryłą pełną sieci neuronowych, na którą ma wpływ środowisko zewnetrzne. Mózg maszyny wcale nie musi być ani galaretowaty, ani trójwymiarowy. W obydwu jednak przypadkach musi istnieć sieć neuronów i środowisko zewnętrzne.

Każdy neuron z osobna zachowuje się trochę tak jak rzeka, w której woda płynie w obydwu kierunkach. Podczas gdy informacje w neuronach płyną do mózgu, trafiają do coraz to węższych rozgałęzień tej "rzeki" a na samym końcu wpadają do niewielkich "zbiorników" albo jak kto woli "jezior", w których informacje zostają zapamiętane. Kiedy informacje płynące do mózgu istnieją już w nim gdzieś w takiej samej postaci, wtedy nie zapisują się w nim ponownie, a tylko powiększa się nieco to "jeziorko" znajdujące się na koncu neuronu. Poszerzają się także te wszystkie "rzeczki", którymi już kiedyś płynęła taka sama informacja. Kiedy informacje płyną w przeciwnym kierunku, czyli z mózgu do narządów ciała, wąskie "rzeczki" wpadają do coraz to szerszych "rzek". "Rzeczki" i "rzeki" stają się szersze i mniej koliste, dzięki czemu informacja następnym razem będzie w nich płynęła szybciej, a nam ludziom będzie się wydawała bardziej oczywista i zrozumiała.

Dokładnie tak samo powinien działać mechanizm przechowywania i porownywania informacji w maszynach. Tylko że w "mózgu" maszyny zamiast sieci neuronowych powinny być układy zmienych. Zmienne w programach mają jednak to do siebie, że mają ograniczoną liczbę wymiarów. gdybyśmy mieli zwymiarować każdą zmienną w mózgu w oparciu o impulsy, które mogą (choć wcale nie muszą) zostać zapamiętane i dodatkowo jeszcze w oparciu o okoliczności powstania tych impulsow, to w komputerze po prostu zabrakłoby pamięci. Dlatego nie trzeba wcale wymiarować wszystkich zmiennych a tylko te, które rzeczywiście są w użytku.

Kiedy pisałem Halinę, napisałem fragment kodu źródłowego, w którym każdy znak w wyrazie, każdy wyraz w zdaniu, każde zdanie w wypowiedzi i każda wypowiedź były sortowane w oparciu o uproszczoną hierarchię, którą ja sam stworzyłem. Oczywiście, gdyby już zawsze tak miała wygladać sztuczna generalna inteligencja, to byłaby to inteligencja bardzo płytka i nie mogłaby się zbytnio rozwijać. Dlatego napisałem kolejny fragment kodu źródłowego, którego zadaniem było dopisywanie dowolnych właściwości do hierarchii. Był to wielki krok na przód, ale powiedziałbym że nawet zbyt wielki. Zaczęły się problemy z niedoborem pamięci.

Otóż człowiek w przeciwieństwie do programu komputerowego posiada umiejętność wykasowywania niektórych informacji, jeśli te wydają się być zbyteczne (bardzo rzadko używane). Jeśli przetłumaczyć to na język programowania, od czasu do czasu informacje przechowywane w zmiennych powinny być kasowane w zależności od prawdopodobieństwa ich występowania. Żeby po tych informacjach nie pozostawały puste zmienne, te zmienne również powinny być kasowane, a co za tym dalej idzie, czasami również należałoby usuwać puste hierarchie, w których nie ma już zmiennych. Za to kasowanie danych powinien być odpowiedzialny sam kod źródłowy, bo przecież każdy powinien mysleć samodzielnie.

Gdybyśmy dalej podążali tym samym tokiem rozumowania, stanęlibyśmy nad problemem nie do rozwiązania przez maszynę. Maszyna nie byłaby w stanie stwierdzić, które dane są potrzebne, a które nie. Chyba że mózg maszyny działałby tak samo jak mózg człowieka i zwracałby uwagę na szerokość każdej "rzeki" i rozmiar każdego "jeziorka" znajdującego się na końcach neuronów. Wszak im szersza jest odnoga sieci neuronowej, tym częściej była używana i jest bardziej niezbędna w poprawnym procesie myślowym. Dlatego w zmiennych w programie należy zapisywać nie tylko same impulsy, ale także ich wpływ na poszerzanie się "rzek". Tłumacząc to na język programowania, okoliczności zdarzeń również posiadają swoje prawdopodobieństwo, które w postaci liczb przechowywane jest w zmiennych.

Tym samym sposobem maszyna może nauczyć się rozumieć, jaki jest stan faktyczny, albo raczej które wydarzenia i ich okoliczności posiadają lub posiadały największe prawdopodobieństwo. Nawet jeśli inni uważają inaczej, maszyna będzie miała swoje własne poglady na każdy temat, bo prawdopodobieństwo w zmiennych nie zmienia się przecież o wartość 100% błyskawicznie. Tłumacząc to z języka programowania na język ludzki, maszyna może w coś wierzyć. Jeśli ktoś ci powie, że czarne jest białe, to nie uwierzysz w to od razu, tylko dopiero wtedy, gdy wszystkie twoje wewnętrzne dywagacje na ten temat przekonają ciebie, że rzeczywiście tak "chyba" jest. "Chyba", bo prawdopodobieństwo czegoś zawsze może się zmienić, gdy pojawi się więcej wątków w dochodzeniu.

Żeby to wszystko osiągnąć, najważniejszy jest jednak ostatni mechanizm, którym jest system zależności i warunków. To właśnie ten system odpowiedzialny jest za szukanie prawdy. Okazuje się, że system ten, pomimo że jest częścią kodu źródłowego, musi się przez cały czas dynamicznie zmieniać. Gdy pisałem Halinę, potrzebowalem wymyśleć sposób, żeby treść kodu źródłowego mogła się samoczynnie zmieniać za każdym razem, gdy kod wykonywał główną pętlę programu. Sposobem na to jest umieszczenie w kodzie źródłowym odwołania do programu zewnętrznego, który by najpierw wyłączał ten kod źródłowy, następnie zmieniał jego treść, a ostatecznie uruchamiał go ponownie od początku.

Człowiek ma to do siebie, że czasami potrafi zupełnie ześwirować. Coś się psuje w jego "kodzie źródłowym" ale umysł posłusznie wykonuje te popsute polecenia. Tak samo jest z maszyną, z tą różnicą że chorego umysłowo człowieka da się czasem wyleczyć, a maszyna w razie uszkodzenia kodu źródłowego musiałaby uleczyć się zupełnie sama. W tym celu napisałem fragment kodu źródłowego, który w czasie rzeczywistym sprawdza i porównuje czas potrzebny maszynie do wykonania zadań zarówno przed jak i po zmianie jej kodu źródłowego. Cały program ma wgląd w dokładną zasadę działania jego samego i może zmieniać w sobie wszystko, łacznie nawet z tymi zasadami jego działania. Jeśli rozbieżność czasów jest zbyt wielka, program jest resetowany do wersji sprzed zmiany jego kodu źródłowego. Do zresetowania programu może również doprowadzić nieprzewidziana masowa reakcja z zewnątrz. Pod tym względem generalna sztuczna inteligencja nie tylko dorównuje ludziom, ale ich przewyższa, bo może posiadać swoje zdanie na dane tematy - swoją osobowość, ale jej ego nie ma negatywnego wpływu na samonaprawianie się.

cdn



poniedziałek, 28 października 2013

Bonfire night


   Dla większości z was to drzewo, które zaraz podpalę, a którego fragmenty tu widzicie, nie znaczy nic szczególnego. Zdajecie sobie sprawę, że ono zaraz spłonie na ognisku w święto "bonfire night" i tak zakończy się jego historia. Dla mnie to drzewo symbolizuje kruchość systemu, w którym dane jest nam wszystkim żyć oraz ludzi, którzy tego nie dostrzegają.

   Bo widzicie... kiedy to drzewo jeszcze rosło przed moim domem, było takie piękne, zielone, miejscami kolorowe. Niemalże krzyczało swoim wizerunkiem "Patrz! Jestem tu i rosnę dla ciebie! Dzięki mnie masz powietrze do oddychania. Dzięki mnie możesz mówić, że mieszkasz w dzielnicy Londynu, w której council dba o przyrodę i o zdrowie jej mieszkańców."

   Ale prawda była inna. To drzewo miało prawie 10 metrów wysokości, ale jego korzeń miał zaledwie pół metra długości i szerokości. Nie miało szans przetrwać. Jeden niewielki huragan powalił je bez problemu, a wraz z nim jeszcze 4 inne drzewa na tej samej ulicy. To hańba dla council-a, że sadzą drzewa tak płytko i że zalewają je dookoła asfaltem.

   To drzewo symbolizuje wiarygodność systemu, który nami rządzi. Oto widzicie przed sobą system na glinianych nogach, który do tej pory nie zawalił się wyłącznie dlatego, że rząd i korporacje na siłę doklejają doń brakujące fragmenty gliny. Teraz już wiecie, dlaczego policjantów nazywa się potocznie "gliniarzami". Czyż nie nadszedł już ten właściwy moment, żeby pomóc choremu systemowi zawalić się i posadzić na jego miejsce nowe, piękne, zdrowe drzewo?

  Dziś w nocy z 4-go na 5-go listopada mija dokładnie 408 lat odkąd Guy Fawkes próbował zapoczątkować rozpad systemu. Chciał wysadzić w powietrze Izbę Lordów w momencie otwarcia
Parlamentu i zabić króla Anglii i Szkocji Jakuba I. Ale przecież wyższą ideą nie było zabicie kilkunastu bogatourodzonych ludzi, tylko uzmysłowienie całemu społeczeństwu Starej Anglii, że rząd nie powinien istnieć i że da się go usunąć, mimo że miejsce było bardzo dobrze strzeżone.

   Cóż... Zamach prochowy z 1605 roku nie powiódł się. Żadna rewolucja, ani strajk nie dały rezultatu, bo za mało było "kości w dominie". Podobnie teraz, zobaczcie sami, to drzewo nie chce się zapalić od mojej pierwszej iskry. Bo nasza przyszłość nie leży w rękach jednej tylko osoby, która pragnie cos zmienić. Rewolucja, jeśli na takową ktoś się zdecyduje, powinna wybuchnąć w wielu miejscach jednocześnie. Wtedy niesprawny system błyskawicznie rozbłyśnie płomieniem. Obudźcie się! Już czas podpalić ogień.

   Żal było mi tego drzewa, gdy upadło pod swoim własnym ciężarem. Pomyślałem wtedy o tych wszystkich ludziach, którzy pozwolili sobą sterować i pomiatać. Kiedyś mieli firmy, klientów i dochody. Teraz mają już tylko kredyty, długi i komorników na karku. Solidaryzuję się z wami, choć niektórzy z was widzą we mnie przestępcę i podpalacza. Niech ten ogień społecznej więzi i prawdziwej sprawiedliwości płonie w was tak, jak teraz płonie to drzewo bez korzeni. Oby kiedyś na jego miejscu urosło coś trwałego.

niedziela, 1 września 2013

Łopatologia na temat majątku

   No dobra. Skoro tak bardzo bronicie znaczenia pieniędzy dla ludzkości, że choć pieniądze szczęścia nie dają, to łatwiej się żyje gdy się ma pieniądze niż gdy się nie ma... przyjmijmy że rzeczywiście tak jest. To co obecnie posiadacie, czyli pieniądze, dom, samochód, przedmioty, firma, to jest wasz majątek, który gromadzicie po to by żyło się lepiej zarówno wam, jak też waszemu potomstwu, które kiedyś ten majątek odziedziczy.

    Czy wiesz, że 90% światowego majątku jest w posiadaniu około 150 korporacji? Ludzie mogliby mieć 100% tego majątku, czyli 10 razy tyle, ile mają obecnie, gdyby nie korporacje. Te niecałe 150 korporacji ma wpływy tak potężne, że pośrednio lub nawet bezpośrednio sterują rządami i trybunałami sądowymi całych państw. Te korporacje będąc na szczycie finansowej piramidy, jaką jest system, w którym żyjesz,  decydują o skali dochodu i majątku, którym ty dysponujesz. A przynajmniej tak ci się wydaje, że dysponujesz jakimś majątkiem, bo w specyficznych sytuacjach określonych przez rząd (na przykład w czasie wojny) twój majątek może zostać przejęty przez państwo.

   Czyli ty zajmujesz się gromadzeniem dóbr materialnych, a w każdej chwili możesz przestać być ich prawowitym właścicielem. Czyli pracujesz wyłącznie w zamian za umowne wynagrodzenie, za które teraz w tej chwili na razie możesz kupić powiedzmy żywność dla siebie i swoich bliskich, ale długoterminowe inwestycje tak na prawdę znajdują się pod kontrolą władzy i korporacji. Czy w takim razie ma to jakikolwiek sens gromadzić majątek? Lubicie być częścią systemu i jego darmową siłą roboczą? Czy to co macie powinno się nazywać majątkiem, czy bardziej odpowiednią nazwą byłaby pasza dla bydła? Nie, bo za długa.

   Nie wytłumaczyłem w tym poście, czym jest inflacja, skąd się bierze i jaki ma wpływ na pieniądze, które gromadzisz. Pomyślałem sobie, że większośc ludzi zdaje sobie z tego sprawę, że pieniądze stworzył i puścił w obieg rząd zapożyczając się w bankach federalnych i ich wartość stale maleje o tak zwane oprocentowanie. Nie wspomniałem o podatkach, bo w tej kwestii chyba każdy miałby coś do powiedzenia. Jeśli udało mi się komuś wytłumaczyć, jakim w rzeczywistości dysponuje majątkiem, to może ten ktoś się przebudzi i dostrzeże realny świat, który go otacza. A pozostałych zapraszam na wykłady z cyklu "Jak zostać milionerem" albo "Jak odnieść sukces finansowy". Załóżcie sobie firmę, albo fundację... i dobranoc, no bo co jeszcze mam wam powiedzieć?

wtorek, 25 czerwca 2013

Wolność i dobrobyt dzięki zgliszczom i anarchii.

Nie ma innego sposobu!

Wszyscy powinniśmy się porządnie dozbroić, bo masowej rewolucji nie robi się za pomocą kijów do baseball-a. Proponuję korzystać z życia jak najwięcej się da, pomimo obowiązujących przepisów prawa. Trzeba się nakraść, skumulować majątek, wydać ten majątek na przygotowania do masowej rewolucji. Tylko masowa rewolucja jest w stanie obalić obecny system. Strajkami ostrzegawczymi już wielu próbowało bezskutecznie. Powinniśmy uświadamiać ludzi, że oni również powinni przygotować się na masową rewolucję. Ale wszystko to powinniśmy robić po cichu, żeby się nie narazić na kontrolę ze strony urzędników państwowych. Poźniej, gdy już będziemy gotowi do działania, powinniśmy dokonać ogromnego spustoszenia w systemie. Totalitaryzm, sztuczna demokracja, przemoc ze strony urzędów, które miały nas bronić przed przemocą - to wszystko musimy zniszczyć doszczętnie. Rewolucja francuska to pikuś. Co z tego, że kiedyś posypały się głowy i szyszki z drzew, na których powieszono setki urzędasów, skoro do ich koryt dostali się kolejni urzędnicy? Taka sytuacja nie może już się powtórzyć, że usuniemy jeden gówniany system, a powstanie kolejny jeszcze gorszy. Nie nauczyliście się niczego na historycznych błędach? Potencjalni przyszli urzędnicy muszą zrozumieć, że urzędnik to osoba, która przemocą odbiera wolność jednemu człowiekowi, żeby zaspokoić potrzeby drugiego człowieka. Muszą się bać podjąć taką pracę i wiedzieć, że będzie się to wiązało z rychłą śmiercią. Głęboko wierzę w to, że ludzie sami potrafią gromadzić się w wolne społeczności i sami potrafią sprawiedliwie wymierzać sprawiedliwość. Nie potrzeba nam żadnych rządów, sądów, urzędów.

Ludzie boją się tego, co by się stało, jak by się okazało, że setki tysięcy ludzi nie będzie w stanie sobie poradzić w świecie bez urzędów i urzędasów i bez zapomogi i obowiązku ubezpieczenia się. Nie ma potrzeby bać się anarchii, bo anarchia przerodzi się w wolność, dobrobyt i pokój na świecie.

Zaledwie 1 ze 100 pijaków wychodzi z alkocholizmu i to zwykle dopiero wtedy, gdy osiągnie zupełne dno. Jakie sa perspektywy pijaka teraz, gdy zus jest obowiązkowy? Jeżeli ten jeden pijak spośród stu innych pijaków dostanie zapomogę od państwa, to tego dna nie dotknie już teraz, tylko straci kolejne kilkanaście dni swojego marnego życia pijąc za pieniądze z zasiłku. Jego wiek i stan zdrowia pogorszy się i jego perspektywy również się pogorszą. A teraz porównajmy, jakie byłyby perspektywy pijaka, gdyby zus nie istniał? Jeżeli ten jeden na stu pijak nie dostanie zapomogi od państwa, to już teraz dotknie dna i byćmoże się od niego odbije. Owszem jest możliwe, że się nie odbije od dna i zostanie dnem, ale taka możliwość istnieje w obydwu przypadkach. Jego wiek i stan zdrowia już się więcej nie pogorszą i jego perspektywy na pozytywne zmiany są większe.

Czy racjonalne jest próbowanie wprowadzenia systemu kanadyjskiego?

Nie, bo na stołkach nadal będą siedzieć złodzieje. Nadal będziemy płacić tyle samo, co obecnie płacimy, tylko że dostawać od panstwa będziemy jeszcze mniej niz obecnie. "Prawda jest zawsze gdzieś po środku", więc celując w system kanadyjski osiągniemy coś pomiędzy systemem kanadyjskim a systemem obecnym. Część pieniędzy jest kradziona przez pieprzonych złodziei w rządzie.

Czy racjonalne jest próbować dostać się do polityki, na przykład zostać posłem na sejm i samemu mieć wpływ na to co się dzieje?

Nie. To nie ma sensu. To jest tak, jak by próbować zmienić zasady fizyki z góry zakładając, że nasze zmiany nie mogą przekroczyć pewnych zasad, którymi są obecne zasady fizyki. Problemem nie są politycy, bo przecież moglibyśmy ich z czasem wymienić. Problemem są wszystkie procedury i cały ten system nazywany polityką. Ktokolwiek się do niego dostanie, ręce mu opadają ze zgryzoty i zaczyna jeść z tego samego koryta, co te wszystkie świnie.

Czy racjonalne jest w takim razie protestowanie i strajkowanie, żeby ten system powoli obalać?

Nie, bo żeby strajkować i protestować, musisz taki strajk albo protest zarejestrować i uzyskać na niego zgodę. To tak, jakby włamywacza prosić o zgodę na to, żeby na niego nakrzyczeć i żeby sobie poszedł z naszego domu z częścią naszego dobytku, ale zostawił pozostały dobytek do następnego włamania. Zamaskowanego, uzbrojonego po zęby włamywacza się o nic nie prosi, tylko sie do niego strzela. Jeśli kwestionujesz czy to jest moralnie poprawne, że powinno się do niego strzelać, pomyśl sobie, że on może zabić ciebie, jeśli ty tego nie zrobisz. Strajki i protesty już były. Setki tysięcy osób wychodziły na ulice. Zdzierali sobie gardła, podpalali samochody, rzucali cegłami i koktajlami w policję. I co? Jajco!

Czy powinniśmy targnąć się na życie urzędników, sędziów i polityków tak, jak np. Breivik targnął się na życie ludzi na wyspie Utoja?

Nie. W pojedynkę niczego nie zmienimy na lepsze. Najwyżej na gorsze, bo Breivik stał się pretekstem do tego, żeby jeszcze bardziej zacisnęła się na naszych szyja pętla tak zwanej "demokracji". Na lotnisku zaglądną ci w tyłek, żeby sprawdzić, czy aby nie przemycasz granatu ręcznego - taka jest dzisiejsza rzeczywistość i dzięki wyskokom takim jak ten Breivika rzeczywistość będzie jeszcze gorsza. Poza tym połowa ludzkości zgodzi się ze mną, że zabijać to grzech. Co innego bronić się przed przemocą w przypadku, gdy naszą przyszłą masową rewolucję rząd spróbuje stłumić siłą. A na pewno spróbuje...

To co my właściwie powinniśmy zrobić, o ile w ogóle możemy coś zrobić?

Nie wiesz? Przeczytaj ten post od początku raz jeszcze!! Wszyscy powinniśmy się porządnie dozbroić, bo masowej rewolucji nie robi się za pomocą kijów do baseball-a...


niedziela, 16 czerwca 2013

Jestem twórcą Nowej Kostytucji zwanej także Ustawą. Ogłaszam wszem i wobec nabór do Rady Pięciu, która jest jedynym organem doradczym sprawującym nadzór w Państwie Ziemskim.
Przeczytaj ze zrozumieniem artykuły:
http://odpowiedzi-rewolucjonista.blogspot.co.uk/2012/02/wolnosc-naturalnie.html
oraz
http://odpowiedzi-rewolucjonista.blogspot.co.uk/p/nowa-konstytucja.html
Potem zastanów się, czy powinieneś zgłosić swoją kandydaturę.  Nadajesz się, jeśli walczysz z biurokracją, rządem, urzędnikami, władzą i korupcją. Nadajesz się, jeśli ponad prawa ustawowe stawiasz logikę i moralność.
Swoją kandydaturę możesz zgłosić wysyłając e-mail na adres IT@UK.PL

piątek, 8 marca 2013

Jeden z moich uczniów powiedział tak: "Ja potrzebuję konkretów. Wiem, że nie powinienem niczego od nikogo wymagać, bo sam jestem kowalem swojego losu, ale jeśli uważasz się za jakiegoś guru, to doradź mi proszę, jak mam otworzyć swój umysł?"

Proszę bardzo, oto jedno z wielu ćwiczeń otwierających umysł. Myśl szybko i nie zastanawiaj się długo, bo ćwiczenie polega na tym, żeby sprawdzić, co na daną chwilę posiadasz w mózgu. Jeśli będziesz myśleć zbyt długo, to stan Twojego umysłu się zmieni i ćwiczenie nie będzie miało zamierzonego efektu. Czytaj dokładnie zdanie po zdaniu to, co tutaj piszę i od razu rób to, co jest napisane:

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Użyj swojej wyobraźni i wyobraź sobie, że nie posiadasz w ogóle ciała. Jedyne czym jesteś, to niematerialny byt - świadomość, albo dusza jeśli wolisz.

Odpręż się. Na jedną chwilę zapomnij o rękach, nogach, plecach, tyłku. Jeśli coś cię swędzi, to się podrap i wtedy zapomnij, że masz ciało.

Zastanów się, czy teraz, kiedy nie masz ciała, jesteś w stanie zlokalizować swoją świadomość? Nie wiem jak Ty, ale ja bym odpowiedział, że chociaż nie mam ciała, to nadal jestem w moim pokoju. A Ty? Gdzie jesteś? (kilka osób odpowiedziało, że w mózgu, ale przecież ciała brak)

A teraz błyskawicznie, bez zastanawiania się (masz na to dosłownie ułamek sekundy) spróbuj odpowiedzieć na pytanie: ile masz lat?

Nie wiem jak Ty, ale ja NIE jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie mam ciała. A czy dusza może mieć jakiś wiek? Moim zdaniem nie.

Jeśli się ze mną zgadzasz, to Twój umysł nie potrzebuje się na tą chwilę bardziej otwierać. Jeśli jednak określiłeś swój wiek na ileś lat, to znaczy że żyjesz w świecie praw matematyki i fizyki. Twoim kolejnym zadaniem jest nakłonić samego siebie, że masz tyle lat, na ile się czujesz. A następnym krokiem będzie zrozumienie, że masz mniej lat, niż się Tobie wydaje. Jak tego dokonać? Porównaj się wiekiem do matki natury. Jak bardzo nieznaczące jest te Twoje kilka lat w porównaniu do miliardów lat życia naszej planety? Nieznaczące! Możnaby właściwie sprowadzić tą nieznaczna liczbę Twoich lat do zera, prawda? Więc ile masz lat?

Twój wiek dla nikogo nic nie znaczy. A Ty? Czy ty coś dla kogoś znaczysz? Jest ktoś taki, dla kogo coś znaczysz? Jeśli jest, to mógłbym się założyć się, że w pierwszej chwili powyślałaś/eś o jakimś człowieku. (niektórzy myślą o swoim psie, albo kocie, albo o Bogu) Czy jest ktoś taki, co pomyślał o drzewach?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(...) What we think we know is that there is some kind of electro-chemical communication between the roots of the trees... like the synapses between neurons. And each tree has a 10^4 connections to the trees aroud it. And there are 10^12 trees on Pandora.
- Which is a lot, I'm guessing
- It's more connections then in the human brain. Get it? It's a network. It's a globl network and the Na'vi can access it. They can upload and download data, memories at sites like the one you've just destroyed. Yes.
- What the hell have you people been smoking out there? They're just god damn trees.
- You need to wake up Parker.
- No, you need to wake up, ...
- The wealth of this world isn't in the ground. It's all around us! The Na'vi know that and they are fighting to defend it. If you want to share this world with them, you need to understand them (...)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Można drążyć temat w tą stronę - w stronę natury. Ale po co? Nie chodzi nawet o przyrodę. Chodzi o to, żeby otworzyć umysł na inne możliwości. Człowiek wykorzystuje zaledwie fragment możliwości swojego mózgu. Jak powiem słowo "mózg", to wyobrażacie sobie zapewne taką trochę jajowatą w kształcie gąbczastą, obślizgłą masę składającą się z dwóch półkul i ta masa znajduje się w waszej głowie... A rdzeń kręgowy? Czy nerwy znajdujące się wewnątrz rdzenia kręgowego też pełnią jakąś funkcję w procesie myślenia? A skoro robią to nerwy w rdzeniu kręgowym, to dlaczego nie na przykład nerwy zlokalizowane w okolicach serca, albo np. języka? W mózgu i we wszystkich nerwach zawarte są informacje, które to informacje stanowią naszą świadomość. A nasza podświadomość? A dusza? A co, jeśli ktoś w wypadku utracił jedną półkulę mózgową? A co jeśli przed wypadkiem miał rozdwojenie jaźni? Jest tak wiele możliwości, że nawet nie warto próbować zrozumieć wszystko. Dlatego mówię, że nie musimy otwierać umysłu na wszystkie możliwości, tylko na wybrane. Więc kiedy otwierasz swój umysł, musisz wiedzieć, z której strony go będziesz otwierać. Jakie zagadnienia ciebie interesują? Jakie są twoje cele? I przede wszystkim jakie powinny być, bo może interesujesz się duperelami? Weź to pod rozwagę zanim zaczniesz otwierać swój umysł.

piątek, 8 lutego 2013

Przezroczyści faceci w garniturach, doppelganger, przyszłość i przeszłość - wszystko na raz

Jakiś czas temu na forum infra opisałem historię, która mi się przytrafiła wiele lat temu w Olsztynie. Gdy wieczorem wracałem do domu z psem zobaczyłem przy windzie dwóch facetów w garniturach i w żółtych kamizelkach. Byli w połowie przezroczyści i wyglądało to tak, jakby dla nich podłoga była o pół metra niżej – wystawali z podłogi i widziałem ich tylko od ud wzwyż. Rozmawiali ze sobą, a potem gdy mnie zobaczyli, to jeden wszedł w ścianę, a drugi w zamknięte drzwi. I tyle. Nigdy nie dowiedziałem się co się wtedy stało.
 
A wczoraj wieczorem siedziałem sobie przed komputerem. Na górze spały moje dzieci. Nikogo więcej nie było w domu i tylko ja mam klucze, ale raptem usłyszałem, że ktoś kluczami otwiera drzwi i po prostu wchodzi do środka. Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem na korytarz, żeby zobaczyć włamywacza i... nie wiem... chyba żeby bronić domu. Opadła mi szczęka, jak zobaczyłem, że to ja sam wchodzę do środka. Normalnie doppelganger, tylko że był trochę przezroczysty! Trzymał w ręku małe tekturowe pudełko. Ze strachu odsunąłem się mu z drogi. Przeszedł przez przedpokój tak, jakby mnie tam wcale nie zobaczył i poszedł do ogrodu. Ja poszedłem za nim, ale gdy doszedłem do otwartych drzwi ogrodowych, już go nie było widać. Szybko zamknąłem drzwi ogrodowe. Szarpnął raz jeszcze klamką. Zdenerwowany zacząłem się krzątać po domu. A potem raptem film mi się urwał i się obudziłem siedząc przed komputerem...
Więc jeszcze wczoraj myślałem, że to był tylko sen. Po prostu zasnąłem przed komputerem i mi się przyśniło, że widziałem swojego własnego sobowtóra i potem się obudziłem. A dzisiaj poszedłem na zakupy i jak wróciłem do domu, znalazłem przed drzwiami paczkę. Na pudełku było napisane, że to nowy router z BT, który tydzień temu zamówiłem, bo poprzedni cały czas się rozłączał. Pudełko było spięte grubą plastikową taśmą, którą postanowiłem przeciąć nożycami do metalu. Takie nożyce mam w ogrodzie w małej szopie, która stoi za rogiem mojego domu. Poszedłem więc od razu do szopy w ogrodzie, wziąłem te nożyce i wtedy mnie olśniło! Przecież to była dokładnie ta sama sytuacja, którą wczoraj widziałem, jak ją robił mój doppelganger. On również szedł z pudełkiem i poszedł prosto do ogrodu, a potem zniknął za rogiem domu, bo poszedł do szopy po nożyce! I dlatego myślałem że zniknął.
 
A teraz spadniecie z krzeseł! Wracam z ogrodu z nożycami, łapię za klamkę, a tu drzwi ogrodowe są zamknięte od środka! Przez zasłonę widziałem, że wewnątrz chyba ktoś łaził po domu. Teraz myślę, że to byłem ja, jak wczoraj zamknąłem mojego sobowtóra w ogrodzie. Musiałem więc najpierw wyjść z ogrodu przez drewnianą furtkę, a potem ponownie wejść do domu przez drzwi wejściowe. W środku nikogo nie było.
Wydaje mi się, że chyba widziałem swoją własną przyszłość, a potem przeszłość. Być może kiedyś, dawno temu, tych dwóch facetów przy windzie - to też było przewidywanie przyszłości... albo przeszłości... nie wiem...

niedziela, 13 stycznia 2013

Zasada działania umysłu

Wiele osób zadało mi pytanie: "Skoro przyjmiemy, że autosugestia działa i jeśli już dojdziemy do wniosku, że chcemy się zmienić, od czego wtedy należałoby zacząć te wewnętrzne zmiany?" Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, ale podkreślam, że po pierwsze nie wszystko można wytłumaczyć pisząc posta na blogu, więc moja odpowiedź nie będzie wyczerpująca, a po drugie to jest tylko moje zdanie i nie każdy musi się ze mną zgodzić... Co nie zmienia faktu, że mam rację :)

Zacznijmy od zrozumienia, kim jesteśmy i jak funkcjonuje ludzki byt. Ludzki byt składa się z ciała, świadomości i podświadomości. Jeśli ktoś w tym momencie nadmieni, że ludzki byt składa sie również z duszy, to będzie miał poniekąd rację, bo dusza jest częścią zarówno świadomości jak i podświadomości. Podczas gdy na podświadomość mamy wpływ jedynie pośrednio, świadomość kształtujemy bezustannie. 

Ludzka świadomość, czyli właśnie to, co chcemy zmienić, moim zdaniem znajduje się w mózgu. Mózg współpracuje z całym ciałem tworząc wspólnie umysł. Współpraca ta polega na dostarczaniu przez ciało informacji do mózgu. Mózg je przetwarza i wysyła impulsy zwrotne spowrotem do ciała. Również procesy fizjologiczne i stan zdrowia ciała mają wpływ na jakość i na szybkość przetwarzania informacji. I odwrotnie - zmieniając stan naszej świadomości, możemy wpływać na nasze ciała, oraz pośrednio również na świat zewnętrzny, który nas otacza.

Na czym dokładnie polega przetwarzanie informacji w mózgu? Na informację, którą przetwarzamy w mózgu, składają się nie tylko wyrazy, nie tylko wyrażenia albo zdania, ale również okoliczności, w jakich trafiły one do mózgu. Na przykład w informacji "Ala ma kota." liczyć się będzie nie tylko gramatyka tego zdania, ale również to, kto te zdanie wypowiedział, jakie emocje towarzyszyły tej wypowiedzi, kim jest Ala, kim jest osoba, która to powiedziała, a może sami to sobie wymyśliliśmy, przyczyny, powody, następstwa... Bardzo wiele rzeczy nasz umysł bierze pod uwagę. Jak wiele?



Otóż informacje w mózgu przechowywane są w sieciach neuronowych. Uogólnijmy, że tych sieci neuronowych w mózgu jest bardzo dużo i przypominają budową drzewa o bardzo licznych, pokręconych i skomplikowanych korzeniach, gałęziach i liściach, przy czym owe "korzenie", "gałęzie" i "liście" rosną zarówno pod jak i nad "ziemią". Każdą informację stanowi spora grupa impulsów nerwowych, które przedostają się z receptorów w ciele (mózg to też ciało) do ośrodków neuronowych w mózgu. Tam są przetwarzane i przechowywane lub emitowane do ciała. Informację stanowią również okoliczności tej "podróży impulsów". Impulsy to ładunki elektryczne. Jeśli te ładunki napotkają po drodze inne ładunki elektryczne, to zmienią się. Że tak powiem, zmienią się okoliczności i będzie to miało wpływ na informację. Dzieje się tak bez przerwy, kiedy myślimy. Nawet wtedy, kiedy jakąś decyzję podejmujemy nieświadomie, wtedy również przez nasz umysł i przez nasze ciało przeez cały czas przepływają informacje. "Posiadać świadomość" znaczy mieć wpływ i być bezpośrednio odpowiedzialnym za część tego procesu - a  konkretnie za logiczne przetwarzanie impulsów w ośrodkach neuronowych.

Kolejnym krokiem będzie zrozumieć, za jakie funkcje odpowiada świadomość, a za jakie funkcje odpowiadają mimowolne procesy myślowe. W chwili, gdy powstaje idea, impulsom nerwowym nadany zostaje kierunek podróży i impet (prędkość). Zalążek świadomie stworzonej idei powstaje gdzieś w górnych liściach  (synapsach) tego drzewa, które symbolizuje nasz umysł. Wszystkie liście w tym rejonie są do siebie bardziej lub mniej podobne, więc proporcjonalnie do skali ich podobieństwa w gałązkach (ośrodkach neuronowych) jednakowe impulsy grupują się i tworzą ideę. Powstałe w ten sposób informacje brną dalej w kierunku pnia (rdzenia kręgowego) po coraz to grubszych i coraz bardziej odmiennych gałązkach. To właśnie ta odmienność, tendencje, uprzedzenia, rozwaga, miłe i niemiłe wspomnienia, obawy zmniejszają impet, z jakim lecą impulsy i odginają kierunek ich lotu. Jednocześnie z korzeni (receptorów) do gałązek (ośrodków neuronowych) także biegną impulsy. Łatwo jest pogubić się w całym tym gąszczu przepływających informacji.

To dobrze, że nie wszystko robimy tak po prostu bezmyślnie, ale bardzo często zamiast kierować się tylko rozwagą i wspomnieniami, kierujemy się głównie tendencjami i uprzedzeniami. I właśnie ten stan musimy w sobie zmienić. Żeby impulsy podróżowały sprawnie i szybko, trzeba oczyścić swój umysł z nadmiaru zbędnych informacji. Należą do nich również na przykład obawy i lęki. Musimy je w sobie zwalczyć. Właśnie od tego trzeba zacząć pracę nad samym sobą.