Dlaczego miałbym teraz chcieć debatować z kimkolwiek na temat, ile procent podatku od moich dochodów zostanie przeznaczone na tą śmierdzącą trasę szybkiego ruchu, którą bez mojej zgody zbudowano w miejscu, gdzie kiedyś był piękny las i pachnąca łąka na której lubiłem się bawić będąc dzieckiem? I kto się zapytał o zgodę te wszystkie ptaki, które kiedyś mieszkały w tej okolicy, a teraz już nie wiedzą gdzie się podziać? Po co miałbym się interesować wybieraniem najbardziej odpowiedniej nazwy dla jakiejś partii rządzącej, skoro ja jestem wolnym człowiekiem i żadna partia mną rządzić nie będzie? Te wszystkie partie, sejmy, senaty, sądy niezawisłe, prezydenci i królowie nie zrobili nawet jednego kroku w stronę powrotu do naturalnego porządku, jaki na tym świecie panował, zanim ludziom zaczęło się błędnie wydawać, że wyodrębnili się z wielkiej rodziny zwierząt i zanim wymyślili pojęcia takie jak ewolucja, by wykazać swoją przewagę intelektualną nad środowiskiem, którego są częścią. Biurokracja, przemoc i ludzka głupota są ich bronią, której nie zawahają się użyć, by żyć naszym wspólnym kosztem.
Nie jestem jedynym człowiekiem, który ma takie podejście do wolności. Wielu z nas zdaje już sobie nawet sprawę z faktu, że parlament istnieje tylko po to, żeby oszukiwać i okradać społeczeństwo. Samo słowo "rząd" źle mi się kojarzy. Oni nam nie pomagają, ale nami rządzą i ustawiają nas w rzędach. Ale nadal większość społeczeństwa grzecznie płaci podatki tym "nadludziom" i godzi się z wysokością swoich zarobków i pensji. Ludzie coraz bardziej odsuwają się od świata mistycznego i nie dostrzegają już związku pomiędzy szczęściem, a naturą. Jedyne, co dostrzegają to mniejsze zło, które z dnia na dzień jest coraz większe. Pojęcie demokracji zostało już wypaczone do tego stopnia, że przestało się wszystkim podobać. Teraz wolnościowcy krytykują demokrację i nie ma się im co dziwić - innej niż ta wypaczona demokracja, z którą wszyscy mamy kontakt na co dzień, na oczy nie widzieli. Od dziecka wpajane są nam w szkołach zasady, jak żyć w zgodzie z systemem, który na nas żeruje, a za każdym razem gdy ktoś próbuje ten system unicestwić, pojawia się ktoś drugi, kto stara się ów system uzdrowić nazywając tego pierwszego anarchistą. Od przedszkola uczeni jesteśmy punktualności, rutyny i aktywności ekonomicznej, a tymczasem tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że "szczęśliwi czasu nie liczą" i że "pieniądze w rzeczywistości nie istnieją".
Ucząc się w szkołach historii, rodzimego języka, geografii, przynajmniej skorzystajmy z tej wiedzy, by wreszcie zrozumieć i zapamiętać kilka rzeczy:
- rozwój przemysłu jest wprost proporcjonalny do zubożenia środowiska naturalnego
- mamy obecnie prawie 7 mld ludzi na naszej planecie
- historia lubi się powtarzać
- przemoc zawsze rodziła przemoc
- rewolucja zbrojna zawsze kończyła się fiaskiem
- twórcami wielkich ideologii są jednostki
- najbliższym utopijnej prawdziwej demokracji ustrojem był ustrój panujący w starożytnej Grecji i od tamtego czasu każdy kolejny ustrój był coraz mniej demokratyczny.
- języki dzielą ludzi, zamiast ich łączyć
Nie wiem jak wy, ale ja postanowiłem nie naprawiać obecnego systemu. Moim zdaniem nie da się tego zrobić zachowując stereotypy, w które zdecydowana większość ludzi na ziemi niestety ślepo wierzy i coraz to łatwiej im ulega. Postanowiłem obecny system niszczyć. Łatwo jest powiedzieć, a trudniej zrobić, skoro przecież historia wyraźnie uczy nas, że każda rewolucja zbrojna wcześniej czy później i tak kończy się fiaskiem. Natychmiast posypią się także liczne wypowiedzi, że świata nie da się zmienić. To że się nie da - to jest właśnie jeden z tych stereotypów, które trzeba obalić. Kto powiedział, że potrzebujemy zbrojnej rewolucji, żeby zmieniać świat? "Poznaj swojego wroga" - jest bardzo ważną techniką, którą powinniśmy zastosować. Naszym wrogiem są jednostki, które starają się nami rządzić, wmawiając nam, że robią to dla naszego dobra. Ich bronią są biurokracja i przemoc. Przemoc rodzi przemoc, więc nie powinniśmy stosować tej broni, bo to nas zniszczy. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, żeby pokonać naszych ciemiężców biurokracją?
Od kilku lat nie płacę podatków, dorabiam sobie na boku, biorę więcej zasiłków niż (nawet w moim przekonaniu) mi się należy. Nie prawda! - przerywają mi prędko co niektórzy. - Kupując nawet zwykłą bułkę w sklepie, płaci się vat! Na papierosy nałożona jest akcyza! Tego typu podatki stanowią większość podatków, które płacimy! - mówią. Ja te wszystkie podatki wliczam w koszty. To co "kradnę" nazywam przychodami. Uwierzcie mi ludzie, że gdy jest się sprytnym, dochody mogą znacznie przekraczać koszty. Ponadto na każdym punkcie i od każdej tak zwanej biurwy (nawet od policji) wymagam pokwitowań, potwierdzeń, dokumentów tożsamości, odpisu aktu urodzenia. Jestem bezrobotny i wykazuję we wszystkich urzędach, jaki to ja jestem bardzo biedny. Powołuję się na najbardziej zawiłe przepisy, żeby rościć sobie prawa do funduszy, które dzięki wykorzystaniu przeze mnie licznych dziur w systemie, teoretycznie mi się należą. Tym, co w myśl obowiązujących przepisów "ukradłem", dzielę się potem z potrzebującymi, jak jakiś Robin Hood. W wywiadach, które daję na łamach internetowych rozgłośni radiowych, uczę ludzi jak robić to samo co ja.
A co na to ludzie słuchający internetowych rozgłośni? Nazywają mnie złodziejem, bo okradam państwo z tego, z czego najpierw państwo okradło mnie. Starają się wydobyć ode mnie moje dane osobowe, żeby mnie znaleźć i osądzić zgodnie z tym prawem, które według nich jest sprawiedliwe. Nie kryję się z tym co robię, ale nie jestem też głupi, żeby dać się złapać. Jeśli jakaś biurwa zapyta mnie kiedyś czy to wszystko co napisałem powyżej jest prawdą, to odpowiem "Ależ skąd. To jest tylko taka moja twórczość satyryczna" i dalej będę robić swoje. Pytają mnie ludzie, czy nie gryzie mnie sumienie i czy działania takie są według mnie poprawne moralnie. Co za bzdura! Oczywiście, że nie gryzie mnie sumienie! Ludzie, obudźcie się wreszcie! Ja jestem po waszej stronie. Staram się wam pomóc. Czemu niby miałoby mnie gryźć sumienie? Ja nie kradnę, tylko odzyskuję to, z czego mnie okradziono. Sądy w swojej obecnej, skorumpowanej postaci nie wypłacą mi przecież odszkodowania za te lata nauki w państwowej szkole przysposobienia do niewolniczego systemu, jakim jest polska demokracja. Trzeba sobie radzić samemu i trzeba być sprytnym.
Tak wiele razy słyszałem pytanie "Co to by było, gdyby tak większość przestała płacić podatki?! Byłaby anarchia!!" To prawda. Początkowo byłaby anarchia. To właśnie tej anarchii ludzie się boją najbardziej. Nastałby kryzys, bo przecież rząd nie wyłoży nigdy z własnej kieszeni, żeby pomóc społeczeństwu. Jeśli chodzi konkretnie o Polskę, kilka razy z rzędu mennice państwowe dodrukowałyby pieniądze. Następnie Unia Europejska zażądałaby zwrotu zaczerpniętych długów i rząd nałożyłby na ludzi jeszcze większe niż obecnie podatki jednocześnie zabierając tak zwane ulgi i zapomogi. Potem przetasowaliby się na stołkach, że niby będzie lepiej i że co złego to nie oni, bo przecież wybrano ich w demokratycznych wyborach. "A co by było, gdyby zupełnie wszyscy przestali płacić podatki?" - zaczęłyby się represje. Rząd zacząłby stosować siłę wobec społeczeństwa (tak jak to już nie raz miało w historii miejsce). Zaczęłyby się zamieszki (nic innego jak rewolucje zbrojne) i cały ten cykl zakończyłby się znowu tak samo, jak kończył się do tej pory - społeczeństwo znowu poszłoby na ugodę z rządem i do urn. I rząd znowu naobiecywałby, że się sytuacja poprawi. "Pomożecie? Pomożemy!" Sytuacja powoli wracałaby do tej normy, którą to obecnie nazywamy normą...
Dlaczego nie mogłoby się zdarzyć tak, że społeczeństwo nie chciałoby już nigdy więcej pójść na ugodę z rządem? Wszak z terrorystami na ugodę się nie idzie. Czy to jest realne, że społeczeństwo obudziłoby się wreszcie pewnego dnia i doszłoby do wniosku, że podział klasowy na pospólstwo i burżuazję zupełnie nie powinien istnieć? Moim zdaniem tak! To jest możliwe, pod warunkiem, że mnie zrozumiecie, zaczniecie robić to co ja i będziecie nakłaniać innych. To nie jest rewolucja zbrojna. To jest rewolucja umysłowa. Jej celem jest doprowadzenie do kompletnego upadku obecnego systemu i stworzenie nowego zupełnie od podstaw. Zamiast martwić się, że przez pewien krótki czas będzie anarchia, pomyślcie sobie, że anarchią jest także to, co obecnie robi rząd. Zamiast martwić się, że będzie ciężko, róbcie to co ja - przygotowujcie się finansowo na upadek systemu. Potem go razem zbudujemy od podstaw tak, jak wyglądać powinien - wolność, równość, braterstwo... nie mylić z marksizmem. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: anarchia musi nieco potrwać. Oni tam siedzący na stołkach muszą zdążyć schudnąć. Muszą im się skończyć te zapasy, które sobie gromadzą na nasz koszt. A jeśli w ogóle mi nie chcecie pomóc... cóż... dziękuję za wasze podatki, za które sobie żyję, podczas gdy wy dajecie się doić.
Jak więc powinien wyglądać nowy system, w którym dane nam będzie żyć? O tym napiszę w moim kolejnym poście, w którym dokonam pełnej kompletnej korekcji całości Konstytucji RP. Albo lepiej jeszcze będzie, żeby było przejrzyście, jeśli Nowej Konstytucji poświęcę całą zakładkę tam powyżej.